piątek, 16 grudnia 2016

powrót zerowy.


  Cisza. Otumaniająca pustka dookoła. Wydawać się mogło, że tkwisz w nicości. W końcu otwierasz oczy i w zasadzie wiesz, że się nie mylisz. Nie widzisz nic. Twoje myśli wypełnia otumaniający bezdźwięk otoczenia. Przecinasz dłonią mętną wodę i zastanawiasz się jak właściwie udało ci się dojść do tak beznadziejnego momentu w życiu. Jak udało ci się tak bardzo spieprzyć własne życie. Być nikim, w oczach wielu będąc kimś. Żyć życiem, które każdego kolejnego dnia przynosi co raz większe rozczarowania. Jak można do tego dojść Max? Jak można czuć się pustym w środku, gdy się nie powinno? Czy można tonąć i jednocześnie wciąż unosić się na powierzchni?
 Nie wiesz tego, tak samo jak wielu innych rzeczy. Twoje życie za bardzo cię rozczarowało, aby poszukiwać odpowiedzi. Choć wydawać się mogło, że masz wszystko, to tak naprawdę nie miałeś zupełnie nic. Niczego na czym mogłoby ci zależeć, o co mógłbyś walczyć do ostatniego oddechu. Nikogo, kto zrobiłby to samo dla ciebie.
 Świat nie miał dla ciebie kolorów. Wszystko było bezbarwne i szare. Włącznie z tobą i twoim życiem. Nie łudziłeś się, że kiedykolwiek uda ci się odnaleźć jakikolwiek koloryt. Przywykłeś do egzystowania we wszystkich odcieniach szarości tego świata. Najwyraźniej taki po prostu byłeś. Bez wyrazu. Dokładnie tak jak ci powiedziała. Tymi słowami zabrała wszystko, co miałeś najlepsze. A co gorsze, wydawało ci się, że wcale już tego nie potrzebujesz. Ani nigdy potrzebować nie będziesz.
 Wreszcie zaczyna ci brakować powietrza. Zaczynasz odczuwać otumanienie. Zastanawiasz się, czy jest sens dalszej walki. Może łatwiej byłoby ulec? Jednak coś, a może ktoś szarpie cię do góry. Łapiesz z trudem haust powietrza. Rozglądasz się w kierunku swojego "wybawiciela". Dostrzegasz go w lustrze. I jesteś nim ty sam.

 *
  Cisza. Otumaniająca pustka dookoła. Wydawać się mogło, że tkwisz w nicości. W końcu otwierasz oczy i w zasadzie wiesz, że się nie mylisz. Nie widzisz nic. Twoje myśli wypełnia otumaniający bezdźwięk otoczenia. Przecinasz dłonią mętną wodę i zastanawiasz się jak właściwie udało ci się dojść do tak beznadziejnego momentu w życiu. Jak udało ci się tak bardzo spieprzyć własne życie. Być nikim, w oczach wielu będąc kimś. Żyć życiem, które każdego kolejnego dnia przynosi co raz większe rozczarowania. Jak można do tego dojść Isabello? Jak można czuć się pustym w środku, gdy się nie powinno? Czy można tonąć i jednocześnie wciąż unosić się na powierzchni?
 Nie wiesz tego, tak samo jak wielu innych rzeczy. Twoje życie za bardzo cię rozczarowało, aby poszukiwać odpowiedzi. Choć wydawać się mogło, że masz wszystko, to tak naprawdę nie miałaś zupełnie nic. Niczego na czym mogłoby ci zależeć, o co mogłabyś walczyć do ostatniego oddechu. Nikogo, kto zrobiłby to samo dla ciebie.
 Świat nie miał dla ciebie kolorów. Wszystko było bezbarwne i szare. Włącznie z tobą i twoim życiem. Nie łudziłaś się, że kiedykolwiek uda ci się odnaleźć jakikolwiek koloryt. Przywykłaś do egzystowania we wszystkich odcieniach szarości tego świata. Najwyraźniej taka po prostu byłaś. Bez wyrazu. Dokładnie tak jak ci powiedział. Tymi słowami zabrał wszystko, co miałaś najlepsze. A co gorsze, wydawało ci się, że wcale już tego nie potrzebujesz. Ani nigdy potrzebować nie będziesz.
 Wreszcie zaczyna ci brakować powietrza. Zaczynasz odczuwać otumanienie. Zastanawiasz się, czy jest sens dalszej walki. Może łatwiej byłoby ulec? Jednak coś, a może ktoś szarpie cię do góry. Łapiesz z trudem haust powietrza. Rozglądasz się w kierunku swojego "wybawiciela". Dostrzegasz go w lustrze. I niestety nie jesteś nim ty sama.

~*~
Uznajmy to za mały prezent gwiazdkowy dla Was, ode mnie.
Jeśli chodzi o tą historię to nie mogą Wam zupełnie nic obiecać, na czele z regularnością. Sesja się zbliża wielkimi krokami i rozumiecie. Jednak ten prolog tak mnie korcił, że musiałam się nim pochwalić szerszej publiczności.
Na następny umówmy się za dwa tygodnie. Kolejne, wyjdą w praniu.
Dziękuję za każdą, pojedynczą duszyczkę, która tu przybyła ♥

 Prolog dedykuje jego pierwszym recenzentkom, Joan oraz lukrecji ♥

czwartek, 8 września 2016

Słowem wstępu.

Pewnego dnia coś urodziło się w mojej głowie. Nie dawało mi chwili spokoju, wypełniało niemal każdą przestrzeń umysłu. Jakiś cichy głosik krzyczał "no dalej, stwórz bloga". Przymierzałam się do tego kilkukrotnie, aż w końcu się udało. Nie wiem kiedy i czy cokolwiek z tego wyjdzie. Niebawem zaczynam studia, do tego wracam na boisko oraz będzie parę innych zobowiązań, więc nie obiecuję. Ale chyba moja wyobraźnia by mi nie wybaczyła, gdybym wrzuciła głęboko do szuflady ten pomysł i nawet nie spróbowała. Wstępnie chciałabym się tu pojawić po zakończeniu opowiadania o Thomasie. Publikacje nie byłyby tak częste, zapewne ukazywałyby się co dwa tygodnie. Do tego byłoby mniej lukru i serduszek. Zupełnie inna perspektywa. Chciałaby by było to coś odmiennego. Naprawdę nie lubię nudy i szablonowości w opowiadaniach. Tak, więc oddaję Wam na tę chwilę bohaterów tej historii. 
Mam nadzieję, że do zobaczenia!